Piszę dziś do was… rodziców i dziadków dzisiejszej młodzieży. Do pokoleń 30+, 40+, 50+. Czym sobie zasłużyli ci młodzi na to, co o sobie słyszą? Tym, że urodzili się w szalonej dobie rozwoju informacji, dostępności wszechobecnej sieci powiązań internetowych, muszą walczyć o autentyczną uwagę zapracowanych rodziców, którzy nierzadko spędzają czas na kozetce u psychoterapeuty lub pracują na trzy etaty? Tym, że od kilkulatka byli zasypywani elektronicznymi zabawkami imitującymi tablety i smartfony, a dziś zarzuca się im, że z takich urządzeń stale korzystają? Czy wreszcie tym, że przez całe dzieciństwo byli wożeni do szkoły, ze szkoły, na zajęcia dodatkowe, do domu, do kolegi, od kolegi, a dziś słyszą, że są niesamodzielni?
Piszę też do was… nauczyciele. Zaakceptujmy wreszcie fakt, że oni są innym pokoleniem, wychowanym w innym świecie i mają inną drabinę potrzeb, wartości i kompetencji.
Miesiąc: październik 2016
Kto za to zapłaci? Koszty społeczne planowanej reformy edukacji.
Jesteśmy rodzicami, kochamy nasze dzieci i chcemy dla nich jak najlepiej. To zrozumiałe. Wielu z nas (może to właśnie Ty) zmierzyło się ze zmianą, jaką zafundowała poprzednia władza – obowiązek rozpoczęcia nauki w szkole przez sześciolatka. Mnie to osobiście nie dotyczy, ale znam rozmaite efekty tego, co się stało. Są w moim otoczeniu mamy zadowolone, mamy radosnych ówczesnych sześciolatków, które trafiły do dobrze przygotowanej na tak małe dzieci placówki, które nie zmagały się z problemem długiej adaptacji i są zadowolone z efektów. Znam też mamy, które do dziś noszą w sercu poczucie krzywdy. Ktoś coś kazał, ktoś zarządził, a ich dziecko na tym ucierpiało. Są różne dzieci, różne szkoły i nie mamy prawa nikogo oceniać.
Obecny rząd odszedł od obowiązkowej edukacji w szkole dla sześciolatków i na pewno wielu z was odetchnęło z ulgą. Kto chce, może wysłać sześcioletnią latorośl do szkoły podstawowej, mam nadzieję, że nikt tym rodzicom nie będzie robił z tego tytułu problemów.
Teraz wszyscy stoimy przed kolejną reformą. Doskonale wiecie, że rząd zaproponował, a w zasadzie zadecydował o powrocie do ośmioletniej szkoły podstawowej. Być może w perspektywie lat, wielu lat, nie będzie to znacząco zagrażało rzeszom polskich uczniów. Być może dziś, myśląc o takim modelu kształcenia, uśmiechasz się w duszy do własnych wspomnień. Ogromna szkoła, przez wiele lat ci sami nauczyciele mijani na korytarzu. Brak stresu związanego z egzaminem po 6 klasie i zmianą placówki. Nie jestem zdziwiona, że się uśmiechasz i łaskawym okiem patrzysz na swoje wyobrażenie tej sielanki. Tylko jedna rzecz mnie martwi… każda rewolucyjna zmiana ma swój koszt społeczny. Jak myślisz, jak wysoki będzie on w przypadku planowanej reformy? Kto go poniesie?
Ludzie ludziom… . Ile razy dziennie oceniasz innych?
Różnimy się, to fakt. My ludzie, my Polacy, my pracodawcy, my pracownicy, my rodzice, my single… różnimy się stylem życia, sposobem spędzania czasu, upodobaniami kulinarnymi, zainteresowaniami, wreszcie wiekiem, stanem zdrowia, kondycji i zasobności portfela.
Gdy patrzę na moje otoczenie, widzę kolorowy patchwork. Najbardziej fascynuje mnie to, że ludzie mają różne potrzeby, różne marzenia, różne priorytety życiowe. Do głowy by mi nie przeszło, by oczekiwać, że inni muszą być tacy, jak ja. Staram się też z całych sił, by nie wpadać w pułapkę trybu oceniającego i porównującego. Niestety w taką naturalną skłonność wyposażyła nas natura, ale przecież wiele od nas zależy ;).
Polska matka żłobkowicza i przedszkolaka… na rozpędzonej karuzeli wirusów i bakterii.
Temat nikogo z was nie zdziwi. Sezon zachorowań na wszelkiego rodzaju infekcje mamy w fazie rozkwitu. Matka Polka co rano zrywa się z łóżka i biegnie do dziecięcego pokoju, by troskliwym gestem sprawdzić czółko malca, przyjrzeć się mu uważnie, starszaka zapytać o samopoczucie. Zewsząd bombardują nas informacje o chorych dzieciach i dorosłych- ten kaszle, ten kicha, tamten ma tzw. jelitowkę. No a tu przecież praca zawodowa, obowiązki domowe, jakieś plany wyjazdowe. Jak żyć z ciągłym oddechem infekcji na plecach naszego przedszkolaka? Z wizją konieczności informowania szefa o 5.00 rano, że niestety nie będzie nas w pracy?
Nie ma co owijać w bawełnę, sezon jesienno – zimowy to dla rodziców małych dzieci ogromny stres. Pracujące matki stresują się podwójnie, życie całych rodzin (babć, dziadków, cioć) podporządkowane bywa choremu malcowi, żeby tylko ten czas jak najmniej zaważył na życiu zawodowym rodziców.
Wielcy i skromni… odchodzą.
Dziś Kraków żegna Andrzeja Wajdę. W kościele Ojców Dominikanów będzie przejmująca cisza, będzie obecny duch wielkiego człowieka, wielkiego Polaka. Czy będzie prezydent? Podobno tak, ale to mało istotne. Wiem, że na pewno będą przyjaciele… Michał Kwieciński, Jacek Bromski, Anna Dymna, na pewno będzie też Wisława Szymborska. Siądzie cicho w ostatniej ławce i poczeka, aż Mistrz się z bliskimi pożegna. Pójdą gdzieś… gdzie od zawsze było im pisane.
Wizja reformy edukacji kontra moje świętowanie Dnia Nauczyciela. Garść refleksji w formie diagramu ;).
Późny wieczór, a może wczesna noc? Od lat dzień mojego święta… jestem nauczycielem. Jak zawsze było miło, były pachnące róże, uśmiech dzieci i współpracowników. Było przemówienie dyrekcji i słodkie domowe wypieki. Były pogawędki przy herbacie i tostach z gorgonzolą i gruszką. To wszystko było, być może za rok będzie. Tego nie wiem.
Zastanawiam się, z czym kojarzy mi się słowo REFORMA. Ostatnio takie drażliwe słowo w moich zawodowych kręgach, chodliwe w świecie polityki… zawsze. Popularne w mediach i dość eksploatowane podczas spotkań rodzinnych i towarzyskich.
NOWA WŁADZA = REFORMA
Spotkania… te codzienne i te prawdziwe.
Obiecałam jakiś czas temu, że napiszę o spotkaniach i Spotkaniach. Od lat, w zasadzie odkąd pamiętam mam wartościujący stosunek do rozmów i spędzania czasu z ludźmi.
Ty też na pewno dzielisz chwile z innymi na te mniej i bardziej wartościowe, mniej i bardziej autentyczne. Jestem też przekonana, że nie raz wracasz ze spotkania z poczuciem mniej lub bardziej straconego czasu- przypadek drastyczny, a innym razem czujesz, że to było to. Wracasz z poczuciem wewnętrznego spełnienia, jesteś bogatszy, ja to nazywam stanem uśmiechniętej duszy.
10 nawyków, by żyło się łatwiej. Mój subiektywny, sprawdzony ranking!
Kochani dziś praktycznie i poradnikowo. Uważam, że każdy z nas ma w głowie skarbiec pełen niecodziennych rozwiązań dla ułatwienia codzienności właśnie.
Zacznijmy od początku- czym jest nawyk? Robię coś niemalże mechanicznie, bez pełnego skupienia i świadomości wykonywanej czynności. Nie wkładam w to wysiłku, nie angażuję się zbytnio, a jakiś efekt osiągam, choćby w skali mikro, ale jednak.
Jakoś mi nie po drodze… kilka przemyśleń o blogowaniu.
Jestem posiadaczką i autorką bloga od ok. 1,5 miesiąca. Potrzebę pisania mam od zawsze. Ta krótka przygoda dała mi wiele satysfakcji. Pisanie i publikowanie jest jednak czymś zupełnie innym, niż pisanie dla siebie, niż pisanie w myślach, niż pisanie notatek różnej treści w licznych notesach i notesikach. Dłuższe teksty, edycja, czytanie kilka razy tego, co już zapisane, to wszystko wymusza głębszą refleksję nad treścią, szukanie kontekstów, rozbudza fascynację tworzeniem czegoś… co nie tylko ja czytam.
Historia, która wydarzy się w Polsce!
12 stycznia 2018 roku na świat przychodzi dziewczynka. Nikt z tego powodu się nie cieszy, nie gratuluje, nie kupuje kwiatów i malutkich bucików. Jej mama jest przerażona, jej mama jest dzieckiem. Malutka jest obarczona chorobą genetyczną zwaną Zespołem Downa. Wiem, na całym świecie rodzą się takie dzieci, są kochane, zadbane, rehabilitowane, niektóre dzięki trosce i możliwościom finansowym rodziców bardzo dobrze się rozwijają, chodzą do ogólnodostępnych szkół, mają przyjaciół. Ta dziewczynka tego wszystkiego nie dostanie, niestety. Jej tata zniknął i nie chce nic wiedzieć na jej temat. Nastoletnia mama chce oddać małą do adopcji, ale zatroskani dziadkowie wiedzą, że adopcja dziecka z chorobą genetyczną będzie bardzo trudna, boją się o wnuczkę i sami postanawiają ją wychować. Dają jej na imię Amelia.