9 na 10 młodych dziewcząt, pytane o wymarzoną wizję przyszłości, snuje opowieść o mężu, gromadce dzieci, ładnym domku z ogródkiem i ewentualnie pieskiem w pakiecie. Chcą pracować (obecne nastolatki wszystkie, bezwzględnie), prowadzić dom, raz w roku wyjeżdżać na zagraniczne wczasy, zimą z całą rodziną jeździć na nartach. Uśmiecham się w duszy do tych wizji, bez cienia politowania, ironii czy sarkazmu. Szczerze im kibicuję i za każdą młodą marzycielkę trzymam kciuki.
A może powinnam im powiedzieć, że to nie będzie bajka, tylko ciężka praca nad sobą i relacją przez całe wspólne życie? Że będą czasy cudowne i mniej cudowne, okresy zgody i walki, że czasem będą tak zmęczone codziennością, że cały pastelowy romantyzm rozmyje się we mgle wspomnień?