Wpis o dzisiejszych młodych mężczyznach chodzi za mną od dawna, ale dziś do działania sprowokował mnie pewien drwaloseksualny „chłopiec”, który popisał się siłą charakteru… nie, żartowałam, siłą głosu i poziomu ordynarności w stosunku do otoczenia.
Poczekalnia w jednej z dużych przychodni, długi korytarz, drzwi do gabinetów różnych specjalistów, przytulne światło, wyciszająca zieleń roślin doniczkowych, typowa cisza i nieznaczny szum westchnień, że nadal trzeba tkwić w tej oczekującej pozycji. Ja zawsze mam książkę, nie nudzę się, w zasadzie nie widzę nikogo i nic wokół. Niedaleko mnie siedzi para, ona nerwowo przekłada jakieś ulotki o karmieniu naturalnym, on z zapałem stuka w klawiaturę małego MacBooka z lśniącą, srebrną obudową. Nie przeszkadza mi nic, akcja mojego kryminału jest w kulminacyjnym punkcie i mógłby ktoś obok mnie drzewo rąbać, a ja bym nic nie słyszała. Właśnie… młody mężczyzna reprezentuje typ zadbanego drwala, czyli norma dla grupy wiekowej dzisiejszych ok. 20, 30-latków.