
Kochani ważna jest tu kolejność. Wszystkiego wiele nam trzeba, ale są takie cechy i umiejętności, które niezmiennie nas w tych szalonych czasach i trudnym zawodzie ratują. ? Żeby ten „ratunek” nie zabrzmiał rozpaczliwie, one nas też… uskrzydlają, wyrzucają daleko na nieprzewidywalne fale zdarzeń, z którymi w naszej profesji obcujemy niemalże codziennie i pomimo trudności obieramy właściwy kurs.
Do dzieła… życzę Wam…
DYSTANSU ?
Dzieci i młodzież cechuje szczerość i spontaniczność. Mała próbka, której przez lata doświadczyłam na własnej skórze? „O rany, ale pani sobie beznadziejne te buty kupiła”; „Wolałabym robić cokolwiek innego, niż być nauczycielką, współczuję”; „Aaaaa jak u pani z tymi sprawami, no wie pani, miłosnymi?”, „Sama pani bazgrze, a od nas wymaga starannego pisma” i wiele, wiele innych.
Oprócz dystansu do siebie, musimy mieć umiejętność chłodnego spojrzenia na sytuację życiową i problemy rodzinne naszych podopiecznych. Nie wolno nam wchodzić w rolę matki, ojca, to nie są nasze buty. Nie wolno nam wpadać w czarną rozpacz nad losem dziecka, bo wtedy w żaden sposób nie będziemy umieli go mądrze wspierać. Ten pozornie niefajny „chłód” daje nam możliwość konstruktywnego działania i chroni nas przed zbytnim uwikłaniem emocjonalnym.
POCZUCIA HUMORU
To jest zawsze i wszędzie pożądana cecha. Potrafi uratować każdą sytuację, rozbroić napięcie podczas wywiadówki, gdy atmosfera niepokojąco zgęstnieje. Humor przydaje się i na radach pedagogicznych, i na wielogodzinnych szkoleniach, których sens i cel gubi się gdzieś po 52 slajdzie prezentacji, a przed wszystkim podczas rozmów z uczniami. Oni są genialnym radarem naszych emocji, oni są w wieku, gdy bycie zbyt serio jest niepokojące, oni nas testują i doskonale wiedzą, kiedy udajemy, a kiedy naprawdę jesteśmy pogodni i swobodni.
POCZUCIA SENSU
Bywa różnie, ale jeśli wpadniemy w tryb marazmu i odczucia, że na nic już nie mamy wpływu, to albo potrzeba nam porządnego kopa w tyłek, albo powinniśmy zwijać żagle ze szkoły, tak jak radzą nam liczne głosy w sieci, które tak nas kochają.
Ja miewam taki stan coraz częściej i naprawdę gorąco sobie życzę, by mnie całkowite wypalenie jednak nie dopadło. Sporo musimy walczyć i często nie widzimy efektów, a to nie zachęca. Przykład? Dziewczynka z klasy 5, bardzo niskie poczucie własnej wartości, świetnie wykształceni, ambitni rodzice i ogromne wobec dziecka wymagania. Permanentny smutek w błękitnych oczach tej młodej osoby. Rozmawiamy, przekonuję, że rodzice ją kochają nad życie, że są z niej dumni. Tychże przekonuję, że mają bystrą córkę z ogromnym potencjałem, ale zagubioną. Tłumaczę, że muszą z nią rozmawiać, spędzać razem czas, dać jej trochę siebie, ale nie na wystawie naukowej i w teatrze… tylko zwyczajnie, w domu, na spacerze. Uczę ich bycia „normalnymi” rodzicami. Wydaje mi się, że idziemy wszyscy w dobrym kierunku. Pewien wtorkowy poranek, dziecko przychodzi do mnie z zimnym wzrokiem i drążącym głosem- za tą trójkę z dyktanda mam karę, muszę siedzieć sama w pokoju i nikt się do mnie nie odzywa. Oni mnie nienawidzą, ja im przeszkadzam.
W takich chwilach mam ochotę „zejść ze sceny” i się poddać. Jedna sytuacja obraca wszystko wniwecz.
Musimy czuć sens naszej pracy… dydaktycznej, pedagogicznej i wszelkiej innej. Tego wam życzę.
MĄDRYCH WSPÓŁPRACOWNIKÓW I SZEFÓW
Takich, którzy was słuchają i słyszą. Być nadawcą potrafi każdy z nas, odbiorcą już niekoniecznie. Ja nauczyłam się minimalizować kontakt z osobami, które mnie nie słyszą. Nie chodzi o to, że mają się ze mną zgadzać. Jak ktoś polemizuje, przekonuje, rozmawia ze mną… to znaczy, że jest odbiorcą. Unikam tych, którzy mi przytakują, zbywają, lekceważą problemy, z którymi do nich przychodzę. Trucizna wzajemnej współpracy- lekceważenie człowieka, poczucie nieomylności, płycizna pozornej refleksji.
Ja do takich ludzi przestaję mówić, szkoda mi energii i czasu, a jeśli potem słyszę pretensjonalne- dlaczego nic nie powiedziałaś?- w myśli brzmi zdanie- bo mnie nie słyszysz, nie słuchasz i tak nic byś z tym nie zrobiła.
Niech was otaczają dobrzy słuchacze, odważni rozmówcy, ludzie zdolni do autorefleksji, wtedy jest z kim pracować.
Życzę Wam także szefów bez przerostu ambicji, prawdziwych liderów, którzy mają szacunek dla każdego człowieka, bez względu na stanowisko. Życzę wam szefów odważnych i otwartych na was i dzieci… bo szkoła to taka firma, gdzie finalnym „produktem” jest mądry, pewny siebie i dobrze przygotowany do dalszej edukacji młody człowiek. Takie efekty są niemożliwe bez relacyjnego lidera, który potrafi rozmawiać i współpracować z rodzicami, nauczycielami i uczniami.
A na koniec życzę wam zwyczajnie WESOŁYCH, PIĘKNYCH I SPOKOJNYCH Świąt Bożego Narodzenia oraz PENEGO SATYSFAKCJI I DOBRYCH CHWIL Nowego 2019 Roku.
Pamiętajcie, jesteście bardzo ważnymi osobami w życiu swoich uczniów, nawet jeśli oni dziś twierdzą inaczej. ?
Nauczycielom życzę też pasji. Gdy się ją ma, wszystko jest łatwiejsze. Z gorącymi pozdrowieniami świątecznymi – Bogusia
A ja wszystkim życzę nieustającego słońca w myślach